Tak to jest jak się wraca na studia. Musiałam się trochę pouczyć. Egzaminy i projekty były dla mnie priorytetem, blog musiał poczekać. Nie miałam też za dużo czasu na szycie ale mam kilka drobnych zaległości do pokazania. Szybkie, proste tematy i jak zwykle potrzebne na już. Kolejny, ostatni już rok studiów rozpoczęty więc nie obiecuję że będzie się tu coś regularnie pojawiało ale zapraszam, zaglądajcie i polecam polubienie mojej strony na fb- poinformuję was o każdym nowym wpisie.
Dzisiaj zobaczycie spódniczki szyte wiosną dla mojej panienki.
Pierwsza z nich to tiulówka.
Ale mama odpruła tiulowy dół z podszewką i doszyła do niego szarą gumę, to ją trochę wydłużyło. Koszt pół metra gumy w pasmanterii niecałe 3zł. To była awaryjna spódniczka na majową imprezę ale tak się dziecku spodobała że od razu musiałam ją przebrać. Biega w niej po domu do tej pory- jak tańczymy albo jest księżniczką.
Kolejna powstała z kwadratowego kawałka dresówki pozostałej po szyciu świątecznej sukienki klik. Taki mały kawałek że nie wiedziałam co z nim zrobić ale doleżał się w pudle. Przecięłam na pół, zszyłam boki, obrzuciłam z wszystkich stron na overloku i doszyłam gumę. Koszt niewielki :-)
Ostatnia na dziś to przeróbka spódniczki z ciucha kupionej za jakąś złotówkę. Rozmiar około 152.
Nie mam aktualnie zdjęcia bo spódniczka jest w praniu ale pozostawiłam dół nie ruszony a z góry odcięłam pas i doszyłam niżej zmniejszając obwód gumy. Tym samym stała się bardziej zmarszczona w pasie i rozkloszowana dołem.
Potrzebowałam takich luźnych spódniczek żeby zachęcić
dziecko do nocnika. Łatwiej jej było zdjąć spódniczkę niż leginsy. Melduję że eksperyment udany i córa załatwia się w łazience.
A spódniczki jak widzicie trzy sztuki za grosze i uszyte w ekspresowym tempie :-)