niedziela, 3 kwietnia 2016

Czerwone punto co moje nerwy zszarpało

Dziś będzie o bluzce dla mojej mamy. 
Ten wpis leżakował w roboczych prawie cztery miesiące. Nie miałam weny żeby nawet posta dokończyć.



Do rzeczy. W sklepach można znaleźć materiał pod nazwą punto. Moja bluzka w pepitkę o ta klik jest z punto i to jest poliester na 100%. Na temat tego materiału można sporo informacji znaleźć w internecie, niepochlebnych dodam. Jeżeli chodzi o moją bluzkę w pepitkę to dołączam się do tych negatywnych opinii bo już po pierwszym ubraniu pojawiły się kłaczki. Plusem jest to że jest tanie i dostępne w całej palecie kolorów.
To czerwone z którego uszyłam mamy bluzkę jest inne, bardziej mięsiste i grubsze i bardzo możliwe że jest wiskozowe, wygląda dużo lepiej. Zobaczymy oczywiście jak będzie wyglądało po noszeniu i praniu ale z pewnością nie mechaci się od samego leżenia bo akurat trochę u mnie poleżało. Kupiłam ten materiał przez internet pod wpływem zachwytu nad malinową spódniczką pani na przystanku :-) jakież zdziwienie gdy materiał pomimo opisu "malinowy" okazał się być pospolitym czerwonym. A czerwonej spódniczki nie chciałam.




 Za to moja mama chciała ciepłą bluzkę. Czerwony kolor jej odpowiadał. Więc do dzieła. Wybrałam wykrój z raglanem Burda nr 12/2013 model 132 bez taliowania . Wykroiłam mamy rozmiar, przyszpilkowałam i zaczęłam szyć próbne szwy na ścinkach. Zawsze od tego zaczynam i polecam najpierw spróbować na ścinku jak maszyna szyje, czy nie trzeba wyregulować ściegu, może zmienić na ścieg na elastyczny a może igłę wymienić. Ja chyba już wszystko szyję igłami do dzianin ale moje zdziwienie przerodziło się w złość gdy moja Hanka (maszyna-kiedyś wam ją pokażę) za nic nie chciała tego ustrojstwa zszyć. Ostatecznie wybrałam ścieg elastyczny prosty i z problemami (maszyna przepuszczała ścieg) zszyłam wszystkie elementy. Cieszyłam się bardzo że dekolt wykończony jest przez podłożenie bo nie wiem jak bym go dała radę wykończyć inaczej. Dodam że zapasy nie są obrzucone, na szczęście ten materiał się nie pruje. Podwinięcie rękawów i dołu to była dopiero droga przez mękę. Chyba próbowałam wszystkiego, przegrzebałam cały internet, prosiłam o pomoc inne szyjące i co? Na punto nie ma rady. Złamałam na nim nawet moją drogocenną podwójną igłę do dzianin! (na pytanie o taką igłę pani w mojej pasmanterii zrobiła wielkie oczy i :"Eeeee to takiej to my nie mamy"). Po prawej stronie widać że igła opuściła ścieg.
Ale z szyciem bluzki w pępitke nie miałam żadnych problemów. O co chodzi? Przypuszczam że są co najmniej dwa rodzaje tego materiału pod jedną nazwą. Jedne się szyje szybko i przyjemnie a inne nie. Bo ja już innego wyjaśnienia nie mam. Odłożyłam na bok, myślę zajmę się czymś innym. Zgodziłam się skrócić spodnie ciążowe bratowej... i o dziwo znów ten sam materiał! No nie...

Ładny ścieg udało mi się uzyskać szyjąc ściegiem prostym potrójnym elastycznym ale tylko wtedy gdy materiału były trzy warstwy. Czyli podwinięcie spodni przez złożenie dwa razy zapasu i dopiero szycie. Tak samo rozwiązałam sprawę podwinięcia dołu bluzki mamy. Dla mnie to akceptowalne wykończenie i wygląda tak z zewnątrz i od środka:

Najlepsze jest to że zanim zaczęłam szyć tą bluzkę zaopatrzyłam się w spory kawał tego samego materiału w kolorze ecru :-)
Chyba będę musiała wypić wiadro melisy.
Pozdrawiam słonecznie!
Ania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło jak skomentujesz.