niedziela, 4 września 2016

Najdłużej szyta spódnica ever

Pokażę wam dziś spódnicę, która niedokończona przeleżała swoje. Zawsze mi się o niej przypominało latem gdy potrzebowałam właśnie jasnej prostej spódniczki. Zwykle też nie miałam wtedy czasu ani ochoty żeby ją dokończyć bo potrzebna była na już. I tak przekładana z miejsca na miejsce czekała na swój moment. 


Uwierzycie że zaczęłam ją szyć w 2013 roku? I to jakoś zaraz po zakupie magazynu. W takim stanie przeleżała do tego lata. To będą już trzy lata.


Nie pamiętam naprawdę czemu od razu jej nie skończyłam. W każdym bądź razie później byłam w ciąży, później moja waga dochodziła do siebie a teraz dziecko ma ponad półtora roku i już chyba mój rozmiar się nie zmieni. Robiąc porządki w kartonie znów się na nią natknęłam, przymierzyłam, ledwo się zapięłam, pokłułam szpilkami bo ciągle były wbite w podwinięcie dołu i... zepsułam zamek! Miarka się przebrała. Kupiłam nowy zamek, popuściłam materiału na tyłku, poobcinałam ogromne zapasy szwów i obrzuciłam (Swoją drogą co ja sobie myślałam? że tych zapasów się nie przycina tylko że takie wielkie zostają :-D), podwinęłam dół, rozprasowałam i można nosić.


Wykrój pochodzi z magazynu Burda Szycie krok po kroku 1/2013 spódnica 3 H. Burda proponowała żeby uszyć ją ze skóry. Ja uszyłam ją z materiału który nazywa się bawega. Jest odrobinę sztywny, ma trochę połysku ale nie za dużo i łatwo usuwa się zagniecenia przesuwając ręką. Mam jeszcze sporo tego materiału w kolorze granatowym i morskim i za bardzo nie wiem co z niego uszyć bo w tej chwili wolałabym coś matowego. 
Bardzo podoba mi się w tej spódnicy to stębnowanie na przodzie i to że ma kieszenie! W burdzie spódnica jest dłuższa ale ja lepiej się czuję w tej długości i to już jest dla mnie mini :-)



Tylko nie wiem, powiedzcie czy krój tulipanowy to jest teraz na czasie?
Nic to. I tak będę nosić bo to w końcu moja jedyna jasna spódnica :-)
Ania

2 komentarze:

  1. Wow, to rzeczywiście kawał czasu ! :-) I że te wszystkie szwy tak się ładnie dalej trzymały po tych 3 latach ! ;-) Brawo za to ładne wykończenie od wewnątrz. Ja osobiście nie przepadam za tulipanowym krojem dla siebie, ale jeżeli Ty komfortowo się w nim czujesz, to dlaczego miałabyś nie nosić? A to, co jest teraz na czasie- kto by się tam tym przejmował ! ;-) W szyciu właśnie fajne jest to, że możemy sobie nawet pozwolić na noszenie ubrań wręcz nie z tej epoki, jeśli tylko mamy na to ochotę :-) Pozdrawiam, Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Natalia! Co do szwów to wszystko ok. Widać jeszcze żółtą kredę na szwach. Prułam trochę żeby zapasy przyciąć na te 7mm jak Burda zaleca co doczytałam gdzieś dużo później i pasek przyszywałam od nowa. Dziś zrobiłabym pasek inaczej i wszystko dokładniej. Ale po takim czasie przynajmniej widzę czego się nauczyłam :-)Na modę przymykam oko.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jak skomentujesz.